Hej!
Mam dla was dobrą wiadomość - znalazłyśmy betę i już nie
będziemy robić tylu błędów! Mam nadzieję, że spodoba wam się nowy, czwarty
rozdział! Dostałyśmy sporo rad odnośnie pisania.
***
Tony i Melody szybko przybiegli do kwatery Avengersów. Tony
aż jęknął, kiedy zobaczył scenę przed sobą. Loki leżał nieruchomo na stole, a
wszyscy stali wokół niego z marsowymi minami. Thor wyglądał, jakby miał zacząć
płakać, ale był zbyt męski, aby się na to zdobyć. Tylko Nataszka stała z boku i
oglądała swoje paznokcie.
- Co się stało? – spytała Melody. Nie, żeby ją to jakoś
wyjątkowo interesowało, w końcu Loki o mało nie ukradł jej chłopaka.
Steve opowiedział im o tym, jak Loki nagle zrobił się cały
blady, a potem zaczął krzyczeć i z jego oczu zaczęły ciec krwistoczerwone łzy,
a potem padł bez życia.
Melody podeszła do stołu, na którym leżały zwłoki i
zobaczyła, że faktycznie na porcelanowych policzkach Lokiego są czerwone
szlaczki. Tony stał z tyłu i starał się nie patrzeć na straszliwy i
jednocześnie przepiękny widok na stole.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadła piękna
ciemnowłosa dziewczyna o gwieździstych, przenikliwych oczach. W jednej ręce
trzymała miecz samurajski, a w drugiej nunczaku.
Melody coś tknęło, gdy spojrzała na nowo przybyłą. Wyglądała
ona tak... jakoś znajomo.
- Odsuńcie się od niego! - wrzasnęła nowa dziewczyna, a głos
miała twardy i perlisty. Oraz równie znajomy.
- Nie.
Wszyscy odwrócili się - powiedział to Bruce. Słodki, uroczy
i nieśmiały Bruce. W jego oczach błysnęła furia i momentalnie przemienił się w
Hulka. Wszyscy, nawet Nataszka i nowa dziewczyna, zaczęli się odsuwać, ale
zielony potwór tylko przycupnął nad Lokim, przyglądając mu się uważnie.
- Pożre go - szepnął Stark, chwytając mocno Melody za ramię.
Jego palce desperacko wczepiły się w ciało dziewczyny.
Hulk jednak tylko nachylił się nad ciałem Lokiego, chwycił
go za podbródek i nachylił się nad nim.
- Co on robi? - zapytała Melody szeptem.
- Wielki zielony potworze, dlaczego całujesz mojego brata? –
zapytał oburzony Thor.
- On mu chyba robi sztuczne oddychanie – odpowiedział
Hawkeye.
Wszyscy nagle na niego spojrzeli.
- No co? – wzruszył ramionami. – Skoro Bruce wie, jak się
robi sztuczne oddychanie, to czemu on nie miałby wiedzieć?
- Tak, tylko dlaczego przeprowadza to na moim bracie? –
spytał znowu Thor.
Usłyszeli jakiś dźwięk i wszyscy odwrócili się w stronę
stołu. Zobaczyli, że to Loki kaszle i łapie powietrze, a Hulk stoi nad nim i
przygląda mu się z dziwnym wyrazem twarzy, mrucząc cicho.
- Loki! Ty żyjesz! – Ta nowa dziewczyna podbiegła do stołu,
ale Hulk tylko warknął na nią, wziął mdlejącego Lokiego w objęcia, ryknął
głośno i wyskoczył przez okno.
Wszyscy gapili się oniemieli. Tony otrząsnął się
pierwszy.
- O cholera, musimy za nim lecieć!
I wszyscy wybiegli szukać Hulka i Lokiego.
- Jezusie... jeszcze tego nam brakowało. King-Konga wersji
beta... - mruknęła Melody.
- Nie wzywaj przy mnie konkurencji... - warknął Thor, mrużąc
oczy. Wydawał się przy tym naprawdę rozgoryczony. - I co ja teraz powiem Ojcu?
Przecież w prawdę nie uwierzy...
Stark poklepał go pocieszająco po ramieniu.
- Nie martw się, znajdziemy ich. Hulka trudno przeoczyć,
jest dość... duży. I zielony. A to Nowy Jork. Zielone rzeczy rzucają się tu w
oczy.
Thor kiwnął głową. Biegli ulicą, rozglądając się dookoła,
ale Hulk jakby zapadł się pod ziemię.
- O matko, patrzcie tam! – krzyknęła Melody i pokazała
gdzieś palcem.
Wszyscy spojrzeli w tym kierunku. Na szczycie wieżowca
siedział Hulk i wyglądał, jakby kołysał coś w rękach. Avengersi wbiegli na dach
najbliższego budynku, aby widzieć lepiej. Zakradli się, aby Hulk ich nie
zauważył i aż szczęki im opadły, kiedy zobaczyli, co robi. Hulk siedział,
kołysząc Lokiego w ramionach i mrucząc jakąś kołysankę. Od czasu do czasu
głaskał kruczowłosego po głowie. Długie, czarne włosy delikatnie spływały po
umięśnionym ramieniu Hulka.
Tony wyglądał na zachwyconego, ale zaraz się zasmucił.
- Powinienem zabrać ze sobą aparat fotograficzny.
- Weź przestań, Tony – ofuknął go Steve. – Musimy ściągnąć
ich na ziemię i odbić Lokiego.
- Hej, a widział ktoś tę dziwną dziewczynę? – spytał
Hawkeye. – Chyba była z nami przed chwilą.
Wszyscy zaczęli się rozglądać. Nagle Natasha wskazała coś
obok.
Przed Hulkiem unosiła się w powietrzu płyta chodnikowa, a na
niej stała ciemnowłosa dziewczyna.
- Oddaj mi Lokiego – powiedziała – inaczej pożałujesz.
Hulk popatrzył na nią, jakby właśnie zobaczył komara, który
próbuje mu rozkazywać.
- Mój - warknął przeciągle, odwracając się od dziewczyny.
Wyglądało na to, że nie będzie tak łatwo odbić Lokiego. Dziewczyna jednak
uniosła ręce i Hulk zaczął się unosić w powietrzu, jakby chwycił go kolejny,
jeszcze większy olbrzym.
- Oddawaj!
- Nie! - krzyknęła Melody, podrywając się do lotu.
Podleciała do drugiej dziewczyny, spychając ją z płyty, a tamta straciła
równowagę. Hulk ciężko wylądował na szczycie wieżowca, widocznie
oszołomiony.
- To teraz się wkurzy... - mruknął Tony.
- Niestety, muszę ci przyznać rację, śmiertelniku -
stwierdził ponuro Thor.
Po chwili Hulk doszedł do siebie, ryknął straszliwie i
skoczył w kierunku Melody, która stała teraz na płycie. Przedtem delikatnie
położył Lokiego na dachu wieżowca.
- Thor, zajmij się Panem Zielonym, ja zabieram Lokiego! –
krzyknął Tony i podleciał do leżącego mężczyzny.
Hulk tymczasem skakał po dachach i próbował złapać lecącą na
płycie Melody. Thor ruszył za nim, aby go powstrzymać. Tony przyklęknął przy
nieprzytomnym Lokim i sprawdził, czy ten żyje. Na szczęście oddychał. Tony
westchnął. Loki wyglądał przepięknie w tymi rozwianymi, czarnymi niczym nocne
niebo włosami, których kosmyki opadały mu na cudowną, marmurową twarz. Żeby
tylko otworzył te swoje nieziemskie, szmaragdowe oczy. Już chciał go podnieść,
ale nagle ktoś walnął w niego czymś i Tony prawie spadł z dachu. To znowu ta
dziewczyna! Stała blisko Lokiego i zasłaniała go sobą.
- Ani mi się waż go zabierać! – krzyknęła.
- Chyba sobie żarty robisz! – Tony prawie się zaśmiał. – A
tak w ogóle, to kim ty jesteś?
Dziewczyna uśmiechnęła się, a jej uśmiech był jednocześnie
piękny i straszny.
- Nazywam się Raven Darkstorm – odpowiedziała. – I zaraz
stanę się twoją zgubą.
- Trzeba przyznać, masz dar patetyzmu - mruknął Tony, po
prostu biorąc Lokiego na ręce i biegnąc z nim jak najszybciej mógł. Raven
chciała go gonić... ale wtedy niebo spadło jej na głowę.
- Przepraszam - mruknął Thor tonem świadczącym o tym, że
wcale nie jest mu przykro. - Ale wara od Lokiego. I od tego wkurzającego
śmiertelnika też - dodał po chwili wahania. Raven leżała nieprzytomna u jego
stóp. Było to dość dziwne, w końcu tylko lekko ją popchnął swoim młotem, ale
nauczył się już, że tutaj ludzie są delikatni.
Nadleciał Tony, trzymając Lokiego.
- Musimy ją zabrać do bazy, ona chyba wie coś o Lokim.
- Dobrze – powiedział Thor, wizął nieprzytomną Raven i
przewiesił ją sobie przez ramię. – Idziemy.
W tym czasie Melody udało się za pomocą swoich mocy uśpić
Hulka. Owinęła go jeszcze metalowym słupem dla pewności.
Wrócili do bazy. Hulk zdążył już zamienić się z powrotem w
Bruce’a.
Lokiego zanieśli do specjalnego pokoju z wielkim łóżkiem i
położyli go na nim, po czym zamknęli drzwi na klucz. Bruce odzyskał już
przytomność.
- Co się stało? – spytał wystraszony. – Czy ON zrobił coś
złego?
Na to Tony się uśmiechnął.
- To zależy, co masz na myśli mówiąc „coś złego” –
powiedział tajemniczo.
Bruce patrzył na niego zdziwiony, nie wiedząc, o co mu może
chodzić.
- Zdaje się, że twoja druga strona znalazła sobie chłopaka –
powiedział Clint.
- Co? – Bruce nadal nie mógł zrozumieć.
Melody westchnęła.
- Oni chcą powiedzieć, że Hulk zakochał się w Lokim –
wyjaśniła mu powoli, aby zrozumiał.
- O Boże, Thor mnie zamorduje! - jęknął Bruce.
- Będzie potrzebował do tego dobrego nekromanty - zauważył
Tony. - Znaczy, raz cię zamorduje za mizianie się z Capem, więc kolejne zabicie
będzie przysparzało sporo problemów...
W tej chwili wszedł Thor z Mjolnirem przewieszonym przez
ramię i bardzo uważnie ignorując Bruce'a, podszedł do Lokiego.
- Co z nim?
- Żyje, oddycha - powiedziała Melody. - Wyjdzie z
tego.
Wyglądało na to, że wydarzenia ostatnich godzin mocno odbiły
się na Thorze. Wyglądał na zmęczonego i rozgoryczonego.
- Cóż, mam nauczkę, aby nie ufać śmiertelnikom.
- Nie wszyscy śmiertelnicy mają dwie twarze - zauważył Tony.
Zapadła głucha cisza.
Wszyscy oprócz Thora spojrzeli na Bruce’a, który wyglądał
jakby miał się rozpłakać. Za to Steve wyglądał jakby miał ochotę wziąć go w
ramiona i pocieszyć.
- Słuchajcie, chyba powinniśmy obudzić tę dziewczynę –
Melody szybko zmieniła temat.
Dziewczynę położyli na kanapie.
- Mówiła, że nazywa się Raven Darkstorm – poinformował ich
Tony.
- No i ma supermoce, jak ty Melody – stwierdził Steve. –
Znasz ją może?
Melody zaskoczyło to pytanie. Czy ją znała? Chyba nie,
widziała ją pierwszy raz w życiu, ale było w niej tak bardzo coś
znajomego.
Zobaczyła, że wszyscy się jej przypatrują i szybko
odpowiedziała:
- Nie, nigdy jej jeszcze nie spotkałam.
- Ale skąd ona zna Lokiego? – zastanawiał się Tony.
Do pokoju wszedł Fury i przypatrzył się uważnie
dziewczynie.
- Kim ona jest? – spytał.
- Nie wiemy – odpowiedział Steve.
- Wiemy tylko, że coś ją łączy z Lokim – dokończyła
Melody.
Fury westchnął.
- Czy wy zawsze musicie sprawiać kłopoty? Naprawdę czasami
mam wrażenie, że prowadzę egzotyczne połączenie przedszkola z liceum pełnym
napalonych gówniarzy.
Nikt nic nie odpowiedział.
- Banner, ubierz się. Thor, przestań się mazać, twój zły
brat psychopata żyje, możesz wywlec swoje pokłady masochizmu i się cieszyć.
Natasza, na Boga, obetnij paznokcie! Tony... ty niczego nie rób, dobrze?
Melody, świetnie sobie radzisz. Reszta - do roboty! Niech połowa pilnuje
Lokiego, połowa tej drugiej. I nie wyłączaj komunikatora, Stark, bo ci go
wsadzę w dupę, jasne? - Powiedziawszy to odwrócił się i chyba tylko dlatego nie
zauważył, jak Tony pokazuje mu język. Wychodząc, zatrzymał się jeszcze.
- Aha, i niech ktoś przyniesie mi do gabinetu kawę. Wiecie,
jaką lubię – powiedział i opuścił pokój. Wychodząc trzasnął drzwiami.
Wszyscy jednocześnie odetchnęli głęboko i znowu spojrzeli na
leżącą dziewczynę. Nagle zaczęła się ruszać.
- Chłopaki, ona się chyba budzi – zauważyła Melody.
Dziewczyna imieniem Raven otworzyła swoje jadeitowe oczy i
popatrzyła na pochylających się nad nią Avengersów. Jej oczy otworzyły się
jeszcze bardziej i zerwała się z kanapy unosząc rękę, jakby chciała użyć
jakiegoś tajemniczego ataku, ale nic się nie stało. Melody uśmiechnęła się
sprytnie:
- Założyłam na twoje moce tymczasową blokadę, więc nie próbuj
niczego, dobra? – ostrzegła ją.
Raven spojrzała na nią z mordem w oczach.
- Gdzie jest Loki? Co z nim zrobiliście? – krzyknęła.
- Mam lepszy pomysł – odezwał się Stark. – Może najpierw ty
odpowiesz na nasze pytania, a potem my odpowiemy na twoje, zgoda?
Raven usiadła obrażona.
- Nie mam zamiaru na nic odpowiadać.
- Thor, daj młotek!
Thor zgodnie z prośbą podał Starkowi młotek, ale ten nie
zdołał go utrzymać i potężna broń opadła na podłodzę z głuchym
stuknięciem.
- Zapomniałem... - jęknął Tony, podnosząc się z podłogi, a
Thor uśmiechnął się szeroko z rozbawieniem, zabierając swoją własność i
podstawiając młot Raven pod nos.
- Patrz. To jest to, co cię spotka, jeśli nie odpowiesz na
nasze pytania.
Dziewczyna nie poczuła strachu, jednak zaciekawiło ją, czemu
ten mężczyzna jest tak zainteresowany jej informacjami.
- A ty to kto?
- Ten młotek nazywa się Thor - odparł urażony Stark.
- Nie, młotek nazywa się Mjolnir - palnęła Natasza, ale
wszyscy ją zignorowali. Raven zaczęła coś kojarzyć. W dzieciństwie liznęła
trochę mitologii nordyckiej.
- Znaczy, to TEN Loki? Czy on przypadkiem nie urodził
źrebaka? I węża? I takiego jakby wilka z...
Umilkła, gdy napotkała wzrok Thora.
- Mój brat nie lubi na ten temat rozmawiać – powiedział
powoli i potoczył po wszystkich ostrzegawczym wzrokiem. – Z nikim.
- Dobra, dobra, blondasku, rozumiemy – uspokoił go Tony.
Znowu zwrócił wzrok na Raven – A panna Tajemnicza odpowie nam teraz na parę
pytań.
Raven spojrzała na niego wyzywająco. Tak łatwo im z nią nie
pójdzie. Biedny Loki leżał gdzieś zamknięty, a ona musiała się użerać z tą
bandą idiotów. Musi wymyślić sposób, aby go stąd zabrać i gdzieś ukryć. Ale
zaraz w jej głowie pojawił się plan. Oczywiście! Uda, że się z nimi dogaduje, a
potem, kiedy oni nie będą się tego spodziewać, ucieknie z Lokim. Czasami Raven
naprawdę nie mogła się nadziwić, jaka jest sprytna. Ojciec byłby z niej
dumny.
Zrobiła potulną minkę i powiedziała:
- Dobrze, odpowiem na wasze pytania, ale potem musicie mnie
wpuścić do Lokiego.
- Dobra – Tony wzruszył ramionami. – Niech ci będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz