poniedziałek, 12 listopada 2012

Rozdział trzeci


- No dobra, wszyscy jesteśmy? 
Tony popatrzył wokoło. Avengersi ubrani w swoje stroje stali na dachu budynku, w którym miał być Loki. 
- Ty jesteś pewny, że on tu jest? – spytał Hawkeye. 
- Fury powiedział, że tutaj – odpowiedział Tony. – My tam wejdziemy, a ty, Bruce, zostań tutaj, dobrze? 
Bruce pokiwał głową, a Thor powiedział: 
- Bądź spokojny, drogi Brusie, wrócimy szybko. Znam mojego brata, z pewnością jest teraz osłabiony. 
Bruce zarumienił się lekko. 
- Dobrze – odpowiedział cichutko. 
Wszyscy weszli do budynku i szybko znaleźli odpowiednie drzwi. Iron Man strzelił w nie promieniem z ręki i Avengersi wlecieli do środka. 
Loki nadal leżał w łóżku, bardzo słaby. Nie spodziewał się, że wszyscy Avengersi staną przed nim w kółku i będą się mu przypatrywać. Gdy to zauważył, on też się zaczął im przypatrywać ze smutkiem w szmaragdowych oczach. 
- To jest twój brat?- zapytał Thora Stark. - Fajny! 
Od razu było widać, że Tony'emu spodobał się Loki i Melody poczuła w głębi serca ukłucie zazdrości, jakby pokryty jedwabiem sztylet przebijał jej narząd do pompowania krwi. 
- On jest niebezpieczny! - powiedziała. 
- Zabieramy do do naszej siedziby! 
Loki nawet nic im nie odpowiedział. Wiedział, że nie ma jak się bronić, więc posłusznie poszedł z Avengersami. W siedzibie S.H.I.E.L.D. zaprowadzili go do małej sali, gdzie stało krzesło z doczepionymi stalowymi łańcuchami. Posadzili Lokiego na tym krześle i przywiązali go całego łańcuchami, aby nie uciekł. Loki cały czas nic nie mówił, patrzył tylko smutno tymi pięknymi oczami. 
- Wiecie – powiedział po chwili Tony – może nie powinniśmy go tak wiązać? Widać, że jest słaby i nie ucieknie. 
Melody bardzo nie lubiła, jak Tony patrzył na Lokiego, jakby ten naprawdę mu się podobał, ale postanowiła nic nie mówić. Może Thor szybko zabierze go do domu, w końcu to jego brat. 
Do pokoju wszedł Nick Fury i popatrzył na związanego Lokiego. 
- Dobrze się spisaliście – pochwalił. 
Natasha od razu uśmiechnęła się dumnie. 
- To dzięki mnie go złapali! – pochwaliła się niesłusznie. 
Melody miała ochotę walnąć ją w ten blond łeb. Jak ona mogła tak kłamać? 
- Nieprawda! - powiedziała Melody. - Ona wcale nam nie pomogła, tylko stała i gapiła się na swoje paznokcie! 
Wszyscy przytaknęli, prócz Starka, który nadal wpatrywał się w Lokiego rozmarzonym wzrokiem. Ów mężczyzna jednak odpowiedział mu spojrzeniem pełnym bólu i pogardy. Stark jednak nie był zniechęcony. 
- Jemu tu niewygodnie! Może przeniesiemy go do mnie? 
Thor roześmiał się. 
- Może od razu do łóżka? Wiesz co, Stark? Spadaj od mojego brata! 
- Thor ma rację – powiedział Fury. – Loki jest nadal niebezpieczny i zostanie tutaj. 
Wszyscy na razie wyszli, chociaż Tony nie wyglądał na zadowolonego. Melody postanowiła udawać, że jej nie zależy i poszła do swojego pokoju. Kiedy już miała tam wejść, zobaczyła nagle jak dalej w korytarzu Thor i Bruce obejmują się i całują. Uśmiechnęła się do siebie, Bruce był taki słodki, on i Thor bardzo do siebie pasowali. Weszła do pokoju i poszła do łazienki poprawić włosy i makijaż. Potem usiadła na łóżku. Głupi Stark, mogła się domyślić, że będzie latał za innymi, ale w końcu przecież nic mu jeszcze nie obiecała. Nagle usłyszała pukanie do drzwi. 
- Hej, to ja, Tony! – usłyszała dobrze znany głos. 
Melody postanowiła nie być dla niego miła, może to go czegoś nauczy. 
- Czego chcesz? – zawołała. 
- Mogę wejść? 
- Spadaj! – odpowiedziała Melody. – Idź posiedzieć sobie z Lokim, jak ci się tak podoba. 
- Nie mogę siedzieć przy Lokim, bo Thor przy nim waruje - mruknął Stark. - Przyszedłem więc do ciebie. 
Melody niemalże zachłysnęła się swoim oddechem. Co on sobie wyobrażał! Najpierw gapi się na tamtego, a potem przychodzi do niej rozmawiać? W dodatku Loki wcale nie był ładny, tylko chudy i ogólnie jakiś taki emo. 
- Idź sobie! - warknęła na niego. - Do Nataszki, na przykład! 
Tony wyglądał na urażonego i szybko sobie poszedł. Nie do Nataszy. Do Thora i Lokiego. Rozmawiali. Loki był cały od łańcuchów, a Thor siedział przy nim na krześle i gdy tylko zobaczył, że zbliża się do niego Tony, obrzucił go twardym spojrzeniem przypominającym uderzenie pioruna w bezksiężycową noc. 
- A ty tu czego? 
- Do ciebie przyszedłem, pączusiu! 
- Mój brat nie chce z tobą rozmawiać – powiedział Thor. 
- A skąd wiesz? – spytał go Tony. – Może sam go o to spytam. 
Ale Loki tylko obrzucił go lodowatym spojrzeniem cudownie zielonych oczu. 
- Posłuchaj, Stark – powiedział Thor do Tony'ego. – Mój brat jest bardzo słaby i nie życzy sobie z nikim rozmawiać. Tylko ze mną. 
Tony prychnął. 
- A ty wiesz, że przecież będziemy musieli go przesłuchać i w ogóle? 
Thor założył ręce na piersi. 
- Ale teraz to ja z nim rozmawiam. 
Tony tylko się obruszył. 
- Ale jesteś uparty. – Spojrzał tęsknie na Lokiego. – No dobra, gadaj sobie z nim do woli. Pa pa, złotko! – zawołał jeszcze i wyszedł. 
To nie tak, że przestał nagle lubić Melody, wcale nie... ale Loki był taki ładny i miał takie śliczne oczy. I co z tego, że Tony sobie trochę na niego popatrzy. No i teraz Thor cały czas przy nim siedział, biedny Bruce musi być bardzo samotny. Tony poszedł do Bruce'a. Ale kiedy przyszedł do jego pokoju zobaczył, że drzwi są lekko otwarte, więc zajrzał do środka. W środku siedział Steve i obejmował Bruce'a. 
Tonego ich widok bardzo zaskoczył. Ale w myślach przygotował już plan. Nie za bardzo lubił Kapitana, bo był sztywny i ogólnie dziwny, ale nie w pozytywny sposób. Od razu odwrócił się więc na pięcie i wrócił do Thora i Lokiego. 
- Hej, młociu, twój chłopak cię zdradza! 
Thor podążył w stronę sypialni Bruce'a, sunąc niczym lawina, wściekły jak burza, a Tony usiadł na jego miejscu i zaczął się przypatrywać skutemu Lokiemu. Jejku, jaki on był piękny... 
- A więc Thor jest twoim starszym bratem, co? – spytał go przymilnie. 
Loki nic nie mówił i tylko patrzył w podłogę. Tony przysunął się trochę bliżej. 
- No przecież nie chcę ci zrobić krzywdy, przynajmniej porozmawiaj ze mną trochę. 
Z ust Lokiego dobiegł cichy szept, ale nadal nie patrzył na Tony'ego. 
- Dlaczego miałbym z tobą rozmawiać? 
Starkowi aż zrobiło się go żal, tak smutno brzmiał jego głos. 
- Obiecałem, że nie zrobię ci krzywdy – przypomniał. 
Wtem Loki podniosł na niego źrenice, były cudowne, niczym drogie kamienie, jednak wypełnione smutkiem i nienawiścią. Tony zobaczył, że Loki płacze. 
- Trzymacie mnie tu skutego – wychlipał szmragdowooki. – Nawet Thor powiedział, że mnie nie uwolni. 
Tony aż chciał go wtedy przytulić, wszystko, aby przestał być smutny. Chociaż kiedy płakał, był taki piękny, a łzy spływały mu diamentową rzeką po twarzy. 
- Wiesz co? – powiedział Tony. – Namówię Fury'ego aby cię rozwiązał z tych łańcuchów i zamiast tego dostaniesz jakiś mały pokoik, dobrze? 
Loki popatrzył na niego błyszczącymi diamentowo oczami. 
- Dlaczego miałbyś to zrobić? – spytał cichutko. 
Tony zastanowił się nad odpowiedzią. Ma powiedzieć mu prawdę? 
- Bo cię lubię - odparł w końcu, przytulając go. Ciało Lokiego było zimne, ale zaskakująco przyjemne w dotyku. Starł mu kciukiem łzę z policzka. - No już, nie płacz... 
Z daleka obserwowała to Melody i coś stanęło jej w gardle. Nie mogła patrzeć na tę scenę, wobec tego odwróciła się i z głośnym płaczem pobiegła korytarzem, roniąc lśniące łzy. Stark usłyszał jej smutek i od razu odskoczył od Lokiego. 
- Melody? - Pobiegł za nią. - Melody! 
Dogonił ją szybko i chwycił za rękę, ale ona zdzieliła go w twarz. 
- Idź sobie, ty... ty... ty debilu! 
Tony patrzył na nią wielkimi oczami, nie mogąc nic powiedzieć. 
- Ale... ale... – jąkał. 
- Proszę bardzo! – krzyknęła Melody. – Jak tak bardzo ci się podoba Loki, to się z nim przytulaj do woli! 
Odwróciła się i pobiegła do swojego pokoju. Tony pobiegł za nią, ale nie zdążył i Melody zamknęła przed nim drzwi na klucz. Tony zaczął w nie walić, ale ona mu nie otwierała. 
- Melody, proszę – powiedział Tony. – Wiesz, że ja cię lubię. 
Melody to naprawdę wkurzyło. Co on sobie myślał? 
- Ach tak?! Ale Lokiego pewnie lubisz bardziej, skoro tak na niego patrzysz i jeszcze go tulisz! 
Tony nie wiedział, co ma zrobić. Loki bardzo mu się podobał, ale bardzo lubił też Melody i nie chciał, aby była na niego zła. 
- Przepraszam cię – powiedział po chwili. – Obiecuję, że już nie spojrzę na Lokiego, tylko przestań się na mnie gniewać, proszę, Melody. 
Melody stała oparta o drzwi i krystaliczne łzy ciekły jej po policzkach. Ale w końcu otworzyła i Tony wszedł do środka. Widząc, że płacze, przytulił ją mocno. 
- Ale obiecujesz? - spytała Melody cicho. 
- Obiecuję - powiedział Tony, głaszcząc ją po plecach. Melody poczuła ulgę i jakieś niezwykłe ciepło rozlewające się w jej łonie. 
Wieczorem zgodnie z obietnicą poszli na kolację. Tony zaprosił ją do drogiej, wysłanej aksamitami i jedwabiem restauracji, gdzie zamówili najdroższe, francuskie dania. Ubrał się na tę okazję w surdut i wyglądał w nim bardzo szykownie i pociągająco. 
Ona za to założyła długą czerwoną sukienkę z wycięciem i gołymi plecami i czerwone buty na obcasie, a na głowie zrobiła kok. Siedzieli przy stoliku ze świecami, których światło pięknie błyszczało w oczach Tony'ego. Melody westchnęła, wyglądał tak przystojnie. Po wszystkich daniach zamówili deser i Tony karmił ją tortem czekoladowym, a potem pili najdroższe wino, jakie było w restauracji. Wtedy Tony zaklaskał i obok stanęło dwóch mężczyzn z skrzypcami. Zaczęli grać najpiękniejszą piosenkę, jaką Melody słyszała. Aż pomyślała, że się popłacze. 
- To dla mnie? – spytała, nie dowierzając. 
Tony uśmiechnął się do niej czule. 
- Oczywiście, dla mojej księżniczki wszystko! - I pocałował ją w rękę, a Melody po raz pierwszy poczuła, że się czerwieni. 
Nagle jednak ich romantyczną randkę przerwał telefon. Oczywiście, Fury. Czy on myślał, że nie mają nic lepszego do roboty, niż słuchać go? Melody jednak odebrała swojego iPhona z miną, jakby miała zaraz wybuchnąć. 
- Słuchaj, Fury! Jest wieczór! Jesteśmy zajęci! 
Tony też dodał coś od siebie, bardzo wyraźnie niezadowolony. Fury jednak powiedział coś, co sprawiło, że zamarły im serca. 
- Loki nie żyje, macie tu natychmiast przyjść, zrozumiano?  

Brak komentarzy: